Powoli zaczęło
się ściemniać. Park wydawał się teraz jakiś taki ponury. Liście
na drzewach szeleściły niczym kartki w ulubionej książce.
Ten wieczór był
wyjątkowo ciepły. Co prawda słońca nie było, ale jego promyki
wciąż oświetlały ten zakątek kuli ziemskiej.
-Zimno ci? -
zapytał Aleks.
-Przecież jest
ciepło, jakim cudem mogłoby mi być zimno?
-No bo się
trzęsłaś. Myślałem, że to z zimna.
-Nie, spokojnie.
Tylko chmura złych wspomnień – siliłam się na uśmiech. Coś mi
chyba jednak nie wyszło.
-Wszystko ok? -
spytał z troską.
-Tak.
-To dobrze.
Odprowadzić cię?
-Jasne. Nie ma
sprawy.
Szliśmy główną
alejką. Gdyby ktoś nie wiedział, że praktycznie się nie znamy,
pomyślałby, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Wydawało mi się,
że go już gdzieś widziałam. Ten uśmiech, tę twarz. Zastanowiłam
się. Nie, nie przypomnę sobie. Westchnęłam. Czemu akurat ja muszę
mieć sklerozę?
~Aleks~
Dziewczyna,
którą dzisiaj poznałem zaczęła trząść się z zimna. Zdziwiłem
się, bo było ciepło.
-Zimno
ci? - zapytałem.
-Przecież jest
ciepło, jakim cudem mogłoby mi być zimno?
Uśmiechała się,
choć wiedziałem, że było jej trudno.
Skąd ja ją znam?
Wydaje mi się, że kiedyś już ją widziałem. Miałem kompletną
pustkę w głowie. Postanowiłem odprowadzić ją do domu. Chyba bała
się iść sama. Szliśmy aleją, a ja cały czas ją zagadywałem,
bo nie chciałem, by znów płakała. Sam też nie chciałem okazywać
słabości. Jednak to było dla mnie za trudne. No przepraszam
bardzo, ale mam niecałe 23 lata. Mam chyba prawo być wrażliwym,
nie?
-Hej, nie płacz –
zagadnęła mnie. - Nie ma co.
-Łatwo tak
powiedzieć.
-Wiesz. Najgorzej
jest właśnie powiedzieć. Bo jak coś mówisz, to musisz być tego
pewien.
-Teraz sobie pewnie
myślisz, jaki to ja jestem słaby. Nic tylko płaczę. Podobno płacz
jest oznaką słabości.
-Płacz? Oznaką
słabości? - zaśmiała się szczerze. - Jedyną oznaką słabości
jest to, że nie mówimy o swoich uczuciach.
-Tak myślisz? -
zapytałem nie dowierzając. Amelia od razu by mnie wyśmiała. Poza
tym nigdy wcześniej nie spotkałem się z takim stwierdzeniem.
-Oczywiście.
Nauczyły mnie tego w podstawówce moje przyjaciółki.
-Utrzymujesz z nimi
kontakt?
-Jasne! Mieszkają
obok mnie.
-No tak, wy
przynajmniej macie gdzie mieszkać – westchnąłem pod nosem, bo
nie chciałem, żeby Ada mnie usłyszała. Jednak to nie umknęło
jej uwadze.
-A ty nie masz
gdzie?
-No niezbyt.
-A gdzie mieszkałeś
z tamtą dziewczyną?
-W moim małym
mieszkaniu, tylko, że ona je zajęła.
-Nie masz gdzie
nocować?
-Nie.
-To może chodź do
mnie! Umiejscowię cię w pokoju mojego byłego narzeczonego.
-Mogłabyś? -
spytałem. Ta dziewczyna była dla mnie strasznie miła. Zachowywała
się jakby była moja matką.
-Bez problemu. Ale
jutro przyjeżdża moja rodzina, więc musiałbyś znaleźć sobie
inne lokum na jutrzejszą noc.
-W porządku.
Bardzo ci dziękuję.
-Jeszcze nie
dziękuj. Musisz najpierw ocenić mieszkanie – uśmiechnęła się.
~Ada~
Biedny
ten Aleks. Nie dość, że dziewczyna zostawiła go w tak okrutny
sposób, to jeszcze zabrała mu mieszkanie. Niech biedaczysko
przenocuje u mnie. Co mi szkodzi?
Weszliśmy
do domu.
-Chcesz
coś do picia? - zapytałam.
-Nie,
dzięki.
-Napijesz
się herbaty – zarządziłam.
-Przecież
mówiłem, że nic nie chcę – uśmiechnął się Aleks.
-Ale ja
powiedziałam, że napijesz się herbaty – odpowiedziałam tym
samym.
-Jesteś
strasznie uparta! - powiedział.
-Jeszcze
tylu rzeczy o mnie nie wiesz – odpowiedziałam po czym nastawiłam
wodę na herbatę. - Ja o tobie zresztą też. Opowiedz mi coś o
sobie.
-Może
ty zacznij.
-Jak
chcesz. No więc zaczynam. Mam 25 lat, mieszkam tu od pięciu.
Urodziłam się na południu Polski i przyjechałam tu na studia.
Studiuję dietetykę. Za dwa lata opuszczę uczelnię i postaram się
o pracę tu, w Bełchatowie. To jest moja teraźniejszość i przyszłość.
-A co z
przeszłością? - zapytał. nie lubiłam opowiadać o swojej przeszłości. Może to dlatego, że jeszcze nie zaszyłam ran po upadku? Jednakże prędzej czy później musiało nadejść
to pytanie. Chciałam ominąć ten temat, ale jak Aleks pyta prosto z
mostu, to tak samo odpowiem.
-Przeszłość...
Wspominam dosyć dobrze, ale z jednym małym wyjątkiem. Kiedy miałam
czternaście lat pojechałam na Mistrzostwa Polski Juniorów w
pływaniu. Wygrałam finał 400 metrów stylem dowolnym, czyli tak
zwanym kraulem. Dostałam się do Śląska Wrocław i tam trenowałam.
Gdy miałam 16 lat zostałam powołana do kadry narodowej. Jeździłam
na przeróżne zawody. Kiedy byłam pierwszy raz na olimpiadzie
zwyciężyłam wyścig na 200 i 400 metrów kraulem – podeszłam do
komody i wyciągnęłam dwa ciężkie, złote medale. Podałam je
Aleksowi. - Niestety na drugiej olimpiadzie nie poszło mi już tak
dobrze. Powiem inaczej. Poszło mi okropnie. W pierwszym wyścigu
nabawiłam się kontuzji, która wykluczyła mnie z zajęcia
któregokolwiek miejsca. To było kiedy miałam dwadzieścia dwa
lata. Od tamtej pory nie pływam, a ludzie o mnie zapomnieli.
Westchnęłam
cicho. Trudno się przywraca takie wspomnienia.
-Byłam
już tak daleko. Mogłam osiągnąć wszystko, a tymczasem siedzę w
domu i wylewam kolejne łzy, bo mój narzeczony ma żonę i dziecko –
zaczęłam płakać. Aleks podał mi jeszcze jedno opakowanie
chusteczek. Skąd on ich tyle ma?
-Nie
płacz. To przecież nie twoja wina.
-No niby
nie, ale wszystkie moje marzenia legły w gruzach. Wszystko na co
pracowałam tak długo. Całe moje życie poświęciłam pływaniu,
a co w zamian dostaję? Nic. Kompletnie nic – strząsnęłam łzy.
- Chodź, coś ci pokaże.
Weszliśmy
do mojego pokoju. Naszym oczom ukazały się medale, puchary,
dyplomy. Wszystko, co osiągnęłam przez całe życie.
-Nigdy
już nie wrócę do pływania, ale warto mieć wspomnienia.
Nagle
usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zobaczyłam Martę
i Basię. Wparowały do mojego pokoju.
-Cześć!
Jak się trzymasz?
-Jeszcze
nie umarłam. Siadajcie. Chcecie coś do picia? - kiwnęły głowami
twierdząco.
-Chodź
Aleks! - zawołałam go. - Poznasz moje przyjaciółki!
Aleks
wszedł do pokoju.
-Cześć.
Jestem Aleks – przywitał się.
-O mój
Boże ja już chyba umarłam. Basia uszczypnij mnie – powiedziała
Marta.
-Ada, co
tu robi Atanasijveic? - spytała.
-No
powiedzmy, że znalazłam go w parku – uśmiechnęłam się do
niego.
-Da mi
pa-pa-pan autograf? - spytała Basia
-Jaki
pan? Jestem Aleks. Poza tym, z tego co mówiła mi o was Ada, jestem
od was młodszy – uśmiechnął się.
-Na to
wygląda – powiedziała już trochę bardziej ogarnięta. - To
podpiszesz się mi?
-Jasne.
Dziewczyny
pobiegły po notesy, a ja w tym czasie zalałam wodę na herbatę.
-Wiedziałam,
że skądś cię znam – powiedziałam do Aleksa.
-To samo
myślałem o tobie – uśmiechnął się. - Teraz już wiem skąd
cię pamiętam.
-Skąd?
-Z
olimpiady. Oglądałem wszystkie odkąd skończyłem dziesięć lat.
-No
widzisz. Praktycznie wszystko już o sobie wiemy – uśmiechnęłam
się i podałam mu kubek z herbatą.
Bajki.
Byłoby świetnie, gdyby się spełniały...
Cześć!
Taka mała niespodzianka, dodaję wcześniej rozdział numer 4.
Postanowiłam sobie, że będę pisać odrobinę dłuższe rozdziały.
Gdzieś tak na 3 strony w Ms Wordzie.
Nie jestem w 100% procentach zadowolona z tego, co
tu wymodziłam, ale chcę poznać Waszą opinię.
Następny post być może w czwartek?
Trzymajcie kciuki za Skrę!
Just me
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Ugh. O kontuzjach wie coś moja bohaterka ;)
OdpowiedzUsuńBiedny Alek. Że tak się dał wykopać ze swojego mieszkania? Nie no, zawsze wyobrażałam go sobie jako silnego faceta, a tu taki obrót o 180 stopni. Nie dziwię się jednak, bo każdy może od czasu do czasu przejść pewne załamanie.
Wyczuwam tutaj przyjaźń w najbliższej przyszłości. Co najmniej ;)
Wszystko się jeszcze okaże ;)
Usuń