Jeśli
dziś byłby twój ostatni dzień
I jutro by nie nadeszło
Umiałbyś pożegnać się z wczorajszym dniem?
Żyłbyś każdą chwilą, jakby była twoją ostatnią?
Zostawiłbyś stare obrazki w przeszłości
Darowałbyś każdy grosz, który masz?
I jutro by nie nadeszło
Umiałbyś pożegnać się z wczorajszym dniem?
Żyłbyś każdą chwilą, jakby była twoją ostatnią?
Zostawiłbyś stare obrazki w przeszłości
Darowałbyś każdy grosz, który masz?
Nickelback - If Today Was Your
Last Day
Nie powiem im o co chodzi. Nie przyznam się. Możliwe,
że skarzą mnie za zatajenie prawdy... Ale skąd mogą wiedzieć, co
się tam wydarzyło?! Nikt nie może się dowiedzieć, że ten podły
człowiek to zrobił. Jak on mógł! Przecież całe to rozstanie
jego i Ady, to była jego wina! I dlaczego wyżył się na mnie i na
Cupku? Czym my zawiniliśmy?! Ja na jego miejscu zrobił bym coś
takiego Adzie, ale po cholerę mnie?!
Jezu, jestem wredny. Jak mogę dopuszczać do siebie
myśl, że (prawie) zabiłbym Adę. Chyba operacja mi nie posłużyła.
Wyprali mi mózg czy co?
-No to, panie Aleksie, powie nam pan wreszcie, co się
wydarzyło w nocy z 24 na 25 grudnia? - spytał mnie policjant.
-Przecież mówiłem wam to już dwa razy, na litość
boską!
-Litości nigdy za wiele – odezwał się jakiś facet.
Może policjant, może detektyw? Bóg jeden wie! - Przydało by się
też trochę cierpliwości, ale i bez tego się obejdzie.
-Powiedziałem wszystko, co zdarzyło się tamtej nocy.
Byłem w domu razem z przyjacielem, potem coś mnie uderzyło w
ramię, a gdy się odwróciłem oberwałem. Potem obudziłem się po
operacji. Tyle pamiętam, bo z tego co mi wiadomo, byłem
nieprzytomny, więc jak do cholery, mogę pamiętać coś więcej?
Odczepcie się ode mnie. To przesłuchanie dobiegło końca. Dziękuję
i pozdrawiam. Miłej kurna nocy! - wybuchłem.
-Pan zaczeka – odezwał się znów głos ni to
policjanta ni to detektywa. - To ja tu wyznaczam koniec.
Nie słuchałem już tego człowieka. Wyszedłem (wróć,
wybiegłem) z budynku policji i postanowiłem sobie nigdy już tam
nie wracać.
Po spacerze do domu trochę ochłonąłem. Na tyle,
żebym mógł zadzwonić do Ady i przeprosić ją za to, że miała
przeze mnie beznadziejne święta. Już sięgałem po telefon, kiedy
zadzwonił dzwonek do drzwi. Cupka nie było, więc chcąc nie chcąc
musiałem podejść i otworzyć.
-Cześć, Słoneczko ty moje, jak się czujesz? -
powiedziała.
-Dobrze, cześć – przytuliłem ją i pocałowałem w
czubek nosa. Wiem jak tego nienawidziła, ale to zawsze sprawiało mi
radość.
-Muszę z tobą porozmawiać.
-Co się stało?
-Praktycznie nic, tylko chcę się dowiedzieć, co się
tam naprawdę stało.
-Ej tam! - machnąłem ręką. - Nie ważne.
-Aleks ważne!
-Amelio nie ważne! - uśmiechnąłem się
przedrzeźniając jej ruchy.
-Aleks, no proszę cię. Na pewno wszystko dobrze?
-Tak, bez dwóch zdań – szczerze mówiąc, nie
chciałem nawet opowiadać jednego wyrazu, co dopiero dwóch zdań,
na temat zdarzeń z tamtej nocy. - To było już miesiąc temu.
-A ty mi nadal nie powiedziałeś o co chodzi.
-O nic nie chodzi. Chcesz coś do picia?
-Poproszę wodę.
-Już przynoszę.
~Ada~
Minął miesiąc. Żadnego telefonu, żadnego głupiego
sms-a. Rozumiem wiele, naprawdę, ale mógłby chociaż napisać, że
żyje. Mógłby przyjść, porozmawiać, wytłumaczyć, co się wtedy
stało czy coś. Mógłby przyjść nawet na głupią herbatę! Ale
nie. Nie ma go. Zniknął jak duch. Ja też powoli zaczynam być
duchem siebie samej. Takim głupim widem, chodzącym po tej głupiej
Ziemi!
Muszę się uspokoić.
Muszę w końcu przyjąć do wiadomości to, że Aleks
mnie nie kocha.
To, co mówił w szpitalu? Moim zdaniem majaczenie. Nie
kocha mnie, a ja umrę samotnie z pięćdziesięciorgiem kotów. Jak
widać, pisana jest mi taka przyszłość, ech...
Kiedyś byłam młoda, miałam marzenia!
Osiągnąć tyle, co Phelps.
Znaleźć prawdziwą miłość.
Wybaczać i żyć dalej...
Ech, nic mi z tego nie pozostało.
Teraz zamiast marzeń mam tylko wątpliwości. A na
dodatek... Nie spełniłam żadnego z moich dotychczasowych planów.
Tak bardzo bym chciała, żeby wszystko było tak jak
dawniej. Chciałabym chodzić z Danielem pod rękę w parku,
chciałabym mieć kogoś, do kogo mogłabym się odezwać. Powiedzieć
wszystko. Nie mam nikogo. Przynajmniej teraz. Moje przyjaciółki do
tej pory próbują wyleczyć kaca z sylwestra. A ja siedzę na jakimś
niewygodnym krześle, czekając na wyniki badań.
-Pani Adriana? - usłyszałam głos nadchodzący zza
drzwi. - Proszę wejść.
Posłusznie wykonałam polecenie.
-Przyszły wyniki pani badań – powiedział lekarz.
Siedziałam na krześle, które nagle stało się na
tyle wygodne, że mogłabym w nim umrzeć. Popatrzyłam z
niedowierzaniem w oczy tego poczciwego staruszka. Nie kłamały.
I wtedy usłyszałam coś, co na zawsze zmieniło moje
życie.
~Aleks~
-Kotku, muszę już lecieć! - usłyszałem zza drzwi
kuchni. - Zrobiłam ci obiad na jutro, zjedz sobie.
-Nie będzie cię u mnie jutro? - spytałem z
niedowierzaniem. - Przecież byliśmy umówieni!
-Wiem, przepraszam, nie mogę przyjść.
-Dlaczego?
-Nie istotne.
-Nie ufasz mi?
-Nie.
-Dziękuję. Jesteś bardzo miła.
-Nie muszę być miła, ważne, abym była szczera –
odpowiedziała mądrze. - Lecę. Pa słońce.
Podszedłem, aby ją przytulić, ale wymknęła się mi
spod rąk i uciekła za drzwi. Zdziwiło mnie nieco jej zachowanie,
ale przyzwyczaiłem się, że ma czasem swoje „humorki”.
Postanowiłem w końcu zadzwonić do Ady.
Wybrałem numer i czekałem kilka sygnałów.
-Halo? - przywitał mnie ochrypnięty głos Ady.
-Cześć. Chciałem cię przeprosić za to, że
zrujnowałem ci święta. Coś się stało?
-Miło mi, że pamiętałeś. Chociaż święta to moje
najmniejsze zmartwienie. Zresztą nie było tak źle. Po raz pierwszy
od czasów podstawówki się modliłam, to jakiś postęp. W dalszym
ciągu nie pamiętam jednak „Ojcze nasz”.
-Coś się stało? - ponowiłem pytanie.
-Stało nie stało – nikogo to nie obchodzi. Umrę
samotnie.
-Ada przestań gadać głupoty! Nie umrzesz samotnie.
Znajdziesz sobie jeszcze kogoś.
-Nie znajdę.
-Ada! Znajdziesz.
-Wybacz Aleksie, ale ten jedyny raz to ja mam rację.
Wiem, co mówię, uwierz mi.
-Nie wierzę.
-Przykre. Kończę, pa.
Rozłączyła się zanim zdążyłem cokolwiek
powiedzieć.
O co jej chodziło? Może znów ma jakiegoś doła? Nie
no, bez przesady, ile razy można się dołować?
Chociaż. Nie brałem jednego pod uwagę.
Przeanalizowałem naszą rozmowę raz jeszcze. Nie, to
nie to. Aleks, wytęż swoje szare komórki. Pomyśl, o co jej
chodziło?
Naprawdę nie widziałem.
A może jednak wiedziałem, ale nie dopuszczałem do
siebie wiadomości, że to może być najczystsza prawda?
Witajcie!
Ech, znów mi zarzucicie, że zbyt "filozoficzne" zakończenie?
Przepraszam, inaczej nie umiem ;)
Kabum! Spodziewaliście się, że to był Daniel?
Większość chyba stawiała na Amelię, co?
Nie umiem nic więcej napisać.
Pozdrawiam i zapraszam na pierwszy rozdział na
http://opowiesc-nieprawdopodobna.blogspot.com/
Ada zaszła w ciążę?
OdpowiedzUsuńNic nie powiem. Buzia na kłódkę ;)
UsuńDowiesz się najpewniej dziś wieczorem lub jutro
ojejujeju, Basia mi zaspoilerowała xD
UsuńI tak już idzie na ścięcie w poniedziałek, więc dzięki, teraz będzie więcej powodów, aby to zrobić. Kurczę, zabić taką to mało. Basiu! Mam nadzieję, że to czytasz ;)
UsuńPrzepraszam, ale Zoe mi napisała że Ada jest w ciąży a ja na to, że przecież miała mieć... (Wiesz co) Jeszcze wtedy nie przeczytałam i myślałam, że naprawdę zaszła w ciąże i się zdziwiłam że zmieniłaś plany :C To był nieumyślny spoiler, a poza tym nie możesz mnie ściąć, bo muszę iść na trening xD
UsuńDobra, dobra, wybaczam ;)
UsuńNie zmieniłam planów huehue ;)
Nie zetnę Cię, idź na ten trening, a ja poproszę, aby KTOŚ to zrobił za mnie ;*
JAK TO NIE ŁYSA AMELIA!!!!!!!!! Co to ma do cholery jasnej znaczyć???? Twój brat chciał zabić Aleksa? :OOOOOOOO a moze tato? caly dzien w nie pewnosci....
OdpowiedzUsuńMarta
a ada psychcznie zaszla w ciąże!!!!(może z Danielem ale wątpie)
UsuńSpokojnie, Marto, spokojnie.
UsuńTo nie był ani Bartek, ani tato więc weź głęboki oddech i wysłuchaj : Daniel. Zresztą było powiedziane, że " Przecież całe to rozstanie jego i Ady, to była jego wina!" A kto rozstał się z Adą? Daniel.
Wow, tyle emocji ! Och!
Pozdrawiam
Nic nie powiem
Usuńdostałas AIDS I HIV przez Daniela
UsuńUMARŁAŚ?!
UsuńA dlaczego piszesz to tak jakbym ja była Adą?
UsuńI nie. Nic z tych rzeczy. Wgl żadnej ciąży, niczego. Zobaczycie, zresztą ;)
To Daniel ich zabił????????????
OdpowiedzUsuńNie zabił! Jezu, wolno ogarniacie... :)
UsuńWolno ogarniacie, lub nie czytacie. ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, Ada jest na coś chora. Dzięki Bogu dodałaś więcej rozdziałów, dowiem się o co chodzi. ;)
Aleks zachował się jak dupek. Nie odezwał się przez cały miesiąc? Nie mogę go zrozumieć.
Zdanie o filozoficznym zakończeniu nie było zarzutem, bo ja osobiście bardzo je lubię. ;)
A co do ciąży... nawet mi to przez myśl nie przeszło, bo z kim? Wiatropylna nie jest :D
OdpowiedzUsuńHaha, mi też to nawet nie przyszło do głowy. ;)
Usuń