Gdyby
to był ostatni dzień Twojego życia
Co byś zrobiła aby wszystko naprawić?
Ponieważ to jest ostatni dzień Twojego życia
Kogo wezwiesz by to wszystko naprawił?
Co byś zrobiła aby wszystko naprawić?
Ponieważ to jest ostatni dzień Twojego życia
Kogo wezwiesz by to wszystko naprawił?
Glass Pear - Last Day of Your
Life
Siedziałam patrząc w ścianę, nie wierząc w żadne
ze słów lekarza. To nieprawda! Ale dlaczego miałby kłamać? Jaki
byłby w tym jego interes? Poza tym, sama wiedziałam jak jest.
Czułam to. Nie wiem, jak to możliwe, ale tak było. Już od pewnego
czasu zauważałam, że coś było nie tak. Ale żeby od razu tak
lecieć po całości? Od razu TO? Niemożliwe. Do jasnej cholery,
jestem jeszcze za młoda na to! Mam zaledwie 25 lat. Rozpłakałam
się gorzkimi łzami. Prawdopodobnie moimi ostatnimi łzami. Od
rozmowy z lekarzem minął miesiąc. Zostały mi tylko dwa tygodnie.
Do tej pory nic nie robiłam, nie licząc siedzenia na łóżku i
oglądania telewizji. No dobra, zrobiłam parę nieistotnych rzeczy.
Usunęłam Facebooka, a także konta na innych portalach. Dodałam
ostatnią, pożegnalną notkę na blogu i zostawiłam komputer na
stole. To tyle. Może powinnam coś zrobić? Powiedzieć komuś? Z
pewnością powinnam. Nie mogę tak odejść bez pożegnania.
Wybrałam numer do Aleksa. Z nim pierwszym chciałam
porozmawiać. Boże, oby on zrozumiał! Boże, żeby on wiedział,
jak trudno mi jest! Odebrał po kilku sygnałach.
-Aleks, mógłbyś przyjść?
-Jasne. Kiedy?
-W tej sekundzie.
-Coś się stało?
-Muszę z tobą porozmawiać. Czekam – powiedziałam,
aby nie mógł zadać więcej pytań.
Po pół godzinie zjawił się, zdyszany. Otworzyłam mu
drzwi i aby zacząć rozmowę, spytałam:
-Chcesz coś do picia?
-Chcę wiedzieć o co chodzi.
-A chcesz się dowiedzieć o co chodzi przy kubku zimnej
herbaty?
-Nie. Ada, nie wykręcaj się od tematu!
-Dobrze już dobrze. Lepiej usiądź.
-Siedzę.
-No więc zaczynam – usiadłam obok niego. - Lubisz
mnie Aleks?
-Tak, co za pytanie... - zaczął. Nie dałam mu
skończyć.
-To przestań.
-Dlaczego?
-Bo za dwa tygodnie mnie już tu nie będzie.
-Wyprowadzasz się?
-Aleks nie będzie mnie w Polsce.
-Wyprowadzasz się za granicę? Gdzieś do Ameryki?
-Aleks, nie będzie mnie w Ameryce.
-W Europie?
-Nie. I poprzedzając twoje pytanie. Nie w Azji, nie w
Afryce i nie na Antarktydzie.
-To gdzie będziesz? NASA wysyła cię w kosmos?
-Aleks, debilu, za dwa tygodnie będziesz stał na moim
pogrzebie!!
-Słu...słu...słuchaaaaaam? - spytał z
niedowierzaniem. - Jak na twoim pogrzebie?
-No wiesz, jeśli przyjdziesz to będziesz, jak nie to
odejdę samotnie.
-Ada, co ty pieprzysz, jak na twoim pogrzebie?
-Aleks, ja umieram – powiedziałam przybierając
poważną minę. - Zostały mi dwa tygodnie.
-Nie, nie może być!! - wstał i zaczął krążyć
dookoła kanapy, na której siedział przed chwilą. - Ada, dziś nie
pierwszy kwietnia, nie rób mi żartów!
-Masz rację. Dziś nie Prima Aprilis, więc nie
żartuję. Jestem całkiem poważna. A jeśli mi nie wierzysz, spójrz
na to – pokazałam mu zdjęcie wyników badania.
-Ja pierdzielę. Ada, ale jak to możliwe?
-Nie wiem – rozpłakałam się. - Naprawdę nie wiem.
Podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie.
-Aleks, mam do ciebie prośbę.
-Wszystko dla ciebie.
-Na mój pogrzeb nie przynoś mi czerwonej róży,
nienawidzę ich. Przynieś mi konwalię, okay?
-Nie myśl teraz o pogrzebie – na swojej głowie
poczułam coś mokrego. Czyżby to były łzy Aleksa? Odwróciłam
głowę, by spojrzeć w jego stronę, a wtedy on przechwycił mój
wzrok i patrząc mi głęboko w oczy, powiedział. - Ada,
przepraszam, że to mówię, ale kocham cię. Przepraszam, że mówię
to dopiero teraz, ale wcześniej myślałem, że jestem szczęśliwy
z Amelią.
-Aleks, nie kochasz mnie. Teraz czujesz tylko
współczucie. Jeśli jesteś szczęśliwy z Amelią, nie rezygnuj z
tego.
-Ada, ale ja cię naprawdę kocham – wysunęłam się
delikatnie z objęć i musnęłam jego policzek pocałunkiem.
-Alku, chciałabym w to wierzyć. Nawet nie wiesz jak
bardzo.
Znów się w siebie wtuliliśmy, tym razem bardziej
pewnie. Nie znaczyło to jednak, że mnie kocha. W szpitalu majaczył,
teraz czuje współczucie... Ech, co ja zrobiłam ze swoim życiem!
Zakochałam się w chłopaku, który nie jest dla mnie stworzony,
oszukiwałam się przez cały ten czas, myśląc, że będzie dobrze,
że wszystko się ułoży, że mam tak wiele czasu na wszystko!
Okazuje się, że nie mam czasu na nic.
-Aleks, chyba lepiej będzie jak już sobie pójdziesz...
-Mam cię teraz zostawić? Co to, to nie!
-Aleks, naprawdę. Stanie tu ze mną nie pomoże ci. Mi
zresztą też.
-Ada, proszę cię. Co ja mam zrobić? Prawdopodobnie są
to ostatnie moje chwile spędzone z tobą.
-Wiem.
-Nie pozwól by one się skończyły.
-Chcesz coś zjeść?
-Jak możesz myśleć w takiej chwili o jedzeniu?!
-Wiem już od kilku tygodni, więc się do tego
przyzwyczaiłam. Poza tym zostajesz tutaj, tak? A na pewno jesteś
głodny. Takie wielki byk jak ty musi być głodny – starałam się
uśmiechnąć i nawet nieźle mi to wyszło. W każdym bądź razie,
Aleksa udało mi się przekonać. Usiadł posłusznie na kanapie, a
ja poszłam do kuchni przygotować naleśniki. Było tak normalnie, a
z drugiej strony tak nienormalnie. Tak jakoś sztucznie. Wszystkie
uśmiechy, wszystkie kawały... To tylko sposób na zabicie napięcia.
Tylko sęk w tym, że tego typu napięcia nie da się ot tak zabić.
Nie da się...
~Aleks~
-Aleks, ja umieram. Zostały mi dwa tygodnie.
-Słu..słu..słuchaaaaam?
Moje życie się przewróciło. Za dwa tygodnie Ada...
no...ona....no...umrze... Matko, jak ciężko to wymówić, co
dopiero przyjąć do wiadomości! Matulu, ona jest jeszcze taka
młoda, taka krucha, tak zrozpaczona... Dlaczego ona? Dlaczego do
jasnej cholery!?
Ona nie kłamie. Tylko ja próbuję oszukać samego
siebie, że to tylko sen, z którego najpewniej za kilka godzin się
obudzę. Że jak wstanę, okaże się, że to tylko głupi, nic
nieznaczący koszmar. A co jeśli to nie sen, tylko najprawdziwsza
prawda? Nie, nie może być! To by było zbyt przygnębiające.
Dlaczego nasza przyjaźń musi się kończyć teraz? Dlaczego wtedy,
kiedy się akurat zaczęła?
Czy w życiu naprawdę wszystko musi się kończyć?!
Kabum!
Witajcie!
Naszła mnie wena twórcza, więc dodaję już 16 rozdział.
Z przykrością oznajmiam, że zbliżamy się do końca, bo
epilog przewiduję na 20 rozdział.
Ech, tak szybko to zleciało.
Jak tak sobie popatrzyłam na komentarze pod 15 notką,
pomyślałam "Ada, w ciąży? Nawet mi to do głowy nie przyszło"
No więc już wiecie, że żadnej ciąży nie ma nie było i nie będzie.
To chyba na tyle.
Obawiam się, że jutro wrzucę 17-sty rozdział.
Czas szykować się na pożegnanie!
Pozdrawiam
TY SZATANIE! A z przyjaciółkami to się już nie pożegnałaś? :C Wiemy o tym chociaż?
OdpowiedzUsuńJuż planujesz koniec? Tak szybko? Co ja będę czytać..? ;(
Nie, spokjnie, w 17-stym się pożegnam z dziewczynami., Chyba nawet dodam 17-sty dziś. ;)
UsuńZgaduję, że inne blogi, (w tym Opowieść Nieprawdopodobną, prawda? ) ;)
Wpiszcie sobie w YT "Bunny_Kou" i poszukajcie piosenki laleczka z saskiej porcelany i piosenka drewnianych lalek ;(
OdpowiedzUsuńDzięki, Zoe ;)
Usuń:<
OdpowiedzUsuńNie tego się spodziewałam. Znaczy wiedziałam, że jest na coś chora,ale czytając kilka rozdziałów wcześniej myślałam, że to wszystko skończy się inaczej. Napisałam już dziesięć rozdziałów swojej historii i doszłam do wniosku, że nie dobiję z nią do 40 rozdziałów i też skończę ją bardzo szybko, jeśli nic nie wymyślę. Może to i lepiej, pisać krótsze opowiadania? Lecę czytać kolejny. ;)
Lepiej pisać krótsze, a więcej ;)
UsuńWiadomo, jak to komu pasuje, ja nie widzę sensu, aby ciągnąć to dalej ;)
Miałam coś ci odpisać, ale jak przeczytałam poniższy komentarz to tak mnie zatkało, że aż zapomniałam :D
UsuńChyba jak wyczerpię główny wątek, to wezmę się za kolejne opowiadanie, bo nie mam już nawet ochoty przywiązywać się do tej historii na kolejne cztery miesiące. Nie jestem jednak pewna, czy moja decyzja nie jest spowodowana tym, że znajduję się w życiowym dołku.
Zobaczymy. ;)
Jestes w cuazy masz nowotwór raka piersi HIV to jest pewne mowie ci
OdpowiedzUsuń