niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 17


 
Może jestem winny
Może jesteśmy oboje
ale w żaden sposób nie mogę oddychać
wszystko co muszę powiedzieć to żegnaj
tak będzie lepiej
Secondhand Serenade – Goodbye



Tydzień kolejny minął. Teraz zostało mi tylko 7 dni życia. Jezusie, jak to dziwnie brzmi. „Ostatnie dni życia”. Normalnie jak tytuł powieści kryminalnej. Swoją drogą, ktoś mógłby wydać książkę na temat mojego życia. Jest ono na pewno... Hmmm.. barwne.
Zastukałam do drzwi mieszkania Marty. Zastałam tam obie dziewczyny rozmawiające i słuchające muzyki. Weszłam i usiadłam na kanapie, czując się jak u siebie w domu.
-Ada? Chcesz pogadać?
-Czy chcę? Nie. Czy muszę? Z pewnością.
-Co się stało? - dziewczyny usiadły obok mnie. - Nam możesz wszystko powiedzieć.
Pamiętam ewolucję naszej przyjaźni. Zaczęło się niewinnie, jak to zawsze się zaczyna. Potem z biegiem czasu, było coraz trudniej, ale się nie poddawałyśmy. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od zawsze na zawsze. Szkoda, że to zawsze niedługo się skończy.
-Cokolwiek wam powiem, musicie mi coś obiecać.
-Co?
-Nigdy, przenigdy o mnie nie zapomnicie.
-Dobrze, a teraz mów, o co chodzi.
-Potrzebuję prawdziwej zgody. Tak na serio, serio.
-Obiecujemy.
-I jeszcze jedno.
-Co?
-Macie ode mnie błogosławienie.
-O co ci chodzi?
-No jak będziecie brały ślub. Macie moje błogosławienie.
-Ada, co nam chciałaś powiedzieć?
-Został mi tydzień życia.
-Bardzo zabawne.
-Czy ja kłamię? - spytałam spoglądając w ich oczy z pełnym skupieniem.
-Nie kłamiesz.
-No właśnie..
-Ale to niemożliwe! - wykrzyknęły i wtuliły się we mnie. - Dlaczego?
-Jasna cholera wie – odpowiedziałam. - To mnie dopadło tak nagle.
-Ada, ale co my bez ciebie zrobimy?
Uśmiechnęłam się przez łzy.
-Będziecie żyły dalej, ja będę waszym wspomnieniem, będziecie się spotykać z chłopakami, a w dniu waszych ślubów, będziecie wiedziały, że ja was widzę. Bo nie wierzę, że pójdę do Nieba, nie pójdę też do piekła. Będę się szwendać do Ziemi i gdy będzie wam smutno, będę przychodzić i was przytulać. Tylko nie zapominajcie o mnie. Gdy zapomnicie, ja zniknę.
-Ada...
-A potem, gdy już minie parędziesiąt lat, spotkamy się. Będę na was czekać przy moim nagrobku.
-Ada...
-Tylko, proszę, nie zapomnijcie o mnie – rozpłakałam się na dobre.
-Nie zapomnimy – zapewniła mnie Marta.
-Nigdy – dodała Basia.
-Dziękuję – uśmiechnęłam się i wzięłam swoje przyjaciółki w objęcia. Będę za nimi tęsknić. Już zawsze. 


Przepraszam, że taki krótki, ale to jest już trzeci rozdział 
dzisiaj, więc macie dużo do poczytania.
Niebawem stanie się .....hm....coś
A potem hmm.... drugie coś ;)
W każdym razie
Pozdrawiam ;) 

4 komentarze:

  1. Ouuu. Wyobraziłam sobie taką sytuację i pożegnanie z moimi przyjaciółkami, łzy w oczach murowane. ;<
    Mam nadzieje, że to coś będzie związane z Aleksem lub stanie się cud i Ada nie umrze, ale to drugie chyba mało prawdopodobne.
    No nic, czekam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie mogę nic powiedzieć, chociaż bardzo bym chciała... We wtorek lub w środę wszystko się wyjaśni. Dostałam weny twórczej i zaczęłam pisać te rozdziały, więc chyba nie jest źle ;)

      Usuń
    2. Nawet mi nic nie mów, nie chcę wiedzieć! ;)
      Poczekam na wtorek lub środę. Mnie wena opuściła, zdaje mi się, że moje nowe opowiadanie nie ma sensu i pora je skończyć. Nieciekawe uczucie.

      Usuń
    3. ech, też tak miałam, gdy pisałam to opowiadanie... Ale postanowiłam sobie za cel je skończyć i potoczyć to drugie tak, jakbym chciała. Nagle wstąpiła we mnie wena i zaczęłam pisać od nowa kilka rozdziałów. Co prawda, nie jestem zbytnio zadowolona z tego, co tu namodziłam, ale jest lepiej niż przypuszczałam. Jeszcze Ci przejdzie, zobaczysz ;)

      Usuń