wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 11


Wróciłam do domu. Rzuciłam torbę na łózko i położyłam się obok niej. Wtuliłam się w poduszkę, która zawsze służyła mi jako „ramię” do wypłakania się. Dlaczego nie mogę się uspokoić? Powinnam się cieszyć, że Aleks pogodził się z Amelią. No, ale... To jest takie nielogiczne. Ona go zraniła! Nie powinni być już razem. A może mi się tylko tak wydaje? Może wszechświat chce, żeby byli razem?
W takim układzie wszechświat idzie na dno.
Nie rozumiem tego.
Cierpisz = nie kochaj.
Proste.
Po chwili moja poduszka była już cała mokra. Wstałam po chusteczkę. Ada, uspokój się. To tylko twój przyjaciel. Niech sobie robi co chce. W końcu to jego życie. Nie możesz układać tego scenariusza.
-Ale jak bardzo bym chciała – mruknęłam bijąc się z własnymi myślami. Po chwili jednak dodałam.- Spokojnie, Ada, spokojnie. Zastanów się co ty w ogóle wygadujesz?
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. No pięknie, jeszcze brakowało tego, żeby ktoś mnie zobaczył w takim stanie. Chcąc nie chcąc otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Martę.
-Cześć – przywitała się. - Coś się stało?
-Nie, po prostu oglądałam ckliwy film – skłamałam. Przecież nie przyznam się, że płaczę z powodu Aleksa, prawda? Wyszłabym na kompletną idiotkę. Jeszcze kilka miesięcy temu płakałam za Danielem, a teraz już za Alkiem? Odbija mi czy co? Normalny człowiek na moim miejscu żył by dalej, ale nie znajdował sobie już kogoś nowego. Jestem naprawdę chora. Muszę się wybrać do psychologa. Tym razem już na serio.
-Oglądałaś ckliwy film? - spytała Marta z niedowierzaniem.
-Tak, a co?
-Coś mi się to nie widzi.
-Oj, nie ważne. Coś się stało, że przyszłaś czy po prostu chciałaś pogadać?
-Właściwie to mam małą prośbę. Pożyczyłabyś mi album ze zdjęciami? Muszę zrobić skany niektórych zdjęć.
-Jasne, poczekaj chwilę – poszłam do pokoju ucieszona tym, że Marta nie ciągnie tematu o „ckliwym filmie”. Po sekundzie wróciłam z wielkim albumem podpisanym „zdjęcia 2000-2003”. - Proszę bardzo.
-Dziękuję. Oddam ci później, dobrze?
-Spokojnie, nie musisz się spieszyć.
-Dzięki – pożegnałyśmy się po czym Marta wyszła, a ja zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem.
Moje życie. Hm. Moje życie było bajką – byłam księżniczką, poznałam swojego księcia, zamieszkałam we własnym pałacu. Miałam wiernego lokaja – mojego kota [*] i wielką salę balową. Nagle.. obudziłam się ze snu i zobaczyłam, że nie jestem księżniczką lecz studentką, nie mam żądnego księcia, ledwo co starcza mi na spłatę mieszkania, mój kot niedawno zdechł, a mój salon nie jest salą balową tylko nieogarniętym, małym pokoikiem.
Westchnęłam.
Otworzyłam księgę swego życia na stronie numer Aleks. Co mi się stało? Zmieniłam się, choć może nikt tego nie zauważył. Oprócz mnie, oczywiście. Z wierzchu jestem dalej tą samą Adą, blondynką o niebieskich oczach i dziwnym poczuciu humoru. Dalej ubieram się tak jak się ubierałam i nie zmieniłam gustu muzycznego od czasów podstawówki. No jednak nie wszystko się zmienia w życiu. A co jest z moim środkiem? Powinnam się cieszyć, powinnam się pogodzić, powinnam... Dużo rzeczy powinnam zrobić. Za dużo. Ale pewnie ich nigdy nie zrobię. Wpadałam po uszy, a nawet głębiej. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony zapomniałam przy tym o Danielu. Z drugiej jednak wiem, że to nie jest właściwe. Czasem jednak należy robić w życiu rzeczy niewłaściwe. Dzięki temu nasze życie jest barwne jak liście jesienią. Szkoda tylko, że one tracą swój kolor po pewnym czasie.
Nie chcę prawić sobie samej mądrości życiowych, choć może i powinnam, ale nie czuję takiej potrzeby. Jedyne czego chcę, to dowiedzieć się, czemu Aleks jest z Amelią. Przecież to nie jest logiczne.
-Super, Ada, zaczynasz się powtarzać. Zacznij myśleć o czymś innym. Zacznij się uczyć czy coś w tym stylu. No już, biegnij do książek – powiedziałam. Chwilunia. Ja cały czas mówię do siebie!

W każdej bajce, zanim księżniczka odjedzie na białym rumaku ze swym księciem, musi wiele przejść. Ja nie przechodzę zbyt wiele, więc wygląda na to, że nie dane jest mi być księżniczką. 


Cześć!
Krótki, bardzo krótki, bo na stronę, ale 
wybaczcie. Całkowity brak weny. 
Pewne osoby wiedzą, jak planowałam to opowiadanie zakończyć, 
w ogóle, co z nim zrobić. Dziewczyny, przepraszam,
wywróciłam wszystko do góry nogami. Nie chcę ,by ktokolwiek wiedział
co będzie się działo.  ;)
Na razie pozdrawiam i zapowiadam nowy rozdział na środę za tydzień.
Pozdrawiam 

5 komentarzy:

  1. Rozumiem te wywroty o 180 stopni, w końcu to jakby moja działka ;). Sama początkowo wróżyłam inny los swojej bohaterce. Często zmieniałam też pewne rzeczy, bo nie chciałam być zbyt przewidywalna, więc wiem o co ci chodzi.
    Ja tu się rozkręcam, a tu koniec rozdziału. Taki niedosyt pozostał. Ale, ale, muszę przyznać, że przywitanie z rzeczywistością wyszło ci idealnie.
    Czekam na pierwszą rozmowę z Aleksem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. " Dzięki temu nasze życie jest barwne jak liście jesienią. Szkoda tylko, że one tracą swój kolor po pewnym czasie." Hehe :D
    Krótki, ale filozoficzny. Dziękuję, że wreszcie dodałaś bo nie mogłam się doczekać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę Cię bardzo ;) Ja wiem czy taki filozoficzny? Raczej normalny ;) I przepraszam, że tak bezczelnie kradnę twoje teksty, ale pasują mi one do opowiadania ;) Postaram się już nie kraść. Taki mój nałóg ;) Za dużo z Tobą przebywam po prostu ;*

      Usuń
    2. Ukradłaś mój tekst, który ja ukradłam Taylor Swift.
      "Like the colors in autumn, so bright, just before they lose it all"
      Także nie masz za co przepraszać. ;DD Poza tym, w pewien sposób mi to schlebia. Wiesz, jeszcze nie zostałam sławną przyjmującą/pisarką/gitarzystką/scenarzystką/komentatorką sportową/fizjoterapeutką (za jakieś 10 lat, jak już zdecyduję które wybrać, skreśl niepotrzebne), a już mnie cytują. <3

      Usuń
    3. T.S. "red"? Dobrze zgadłam? ;)
      Jeśli Ci to schlebia, to się bardzo cieszę ;)

      Usuń