~Aleks~
Wróciłem
do swojego mieszkania i zabrałem swoje rzeczy. Najwidoczniej Amelia
gdzieś poszła, bo nie było jej w środku. Pospiesznie spakowałem
torbę i wybiegłem z budynku. Spacerkiem szedłem do Cupka. To on
miał mi użyczyć metr kwadratowy podłogi. Po kilkunastu minutach
dotarłem na miejsce. Zapukałem do drzwi.
-Otwarte!
-Cześć,
Cupko – uśmiechnąłem się.
-Cześć
stary. Możesz mi wyjaśnić dlaczego nie było cię wczoraj na
treningu?
-A tak
jakoś.
-Kurde,
Nawrocki prawie że wyszedł z siebie.
-Przykro
mi.
-Coś
się stało?
-Amelia
ze mną zerwała – powiedziałem.
-Nie
gadaj! Zawsze wiedziałem, że jest głupia. I co później ze sobą
zrobiłeś? Słuchałeś dołujących piosenek i jadłeś lody
truskawkowo – miętowe? - spytał.
-Cupko,
ile razy mam ci tłumaczyć, że to są twoje ulubione lody, nie
moje? - uśmiechnąłem się. Szturchnąłem go w bok i odłożyłem
torbę do przedpokoju.
-Wychodzisz?
- spytał mnie Cupko.
-Tak,
idę się przejść. Chcesz iść ze mną?
-Nie,
dzięki. Dawno mnie nie było na twitterze, wiesz obowiązki przede
wszystkim – uśmiechnął się.
-Spoko,
rozumiem. To pa! - krzyknąłem schodząc już na dół.
Szedłem
wzdłuż chodnika prowadzącego aż do końca ulicy. Włączyłem
szare komórki i zacząłem myśleć. Amelia. Tak, to główny powód
moich rozmyślań. Dziwne, że w ogóle chcę utrzymać z nią
kontakt. Chociażby taki „telepatyczny”.
Jezu. A
zawsze myślałem, że jestem silny. Przynajmniej chciałem stwarzać
takie wrażenie. Ludzie nie muszą widzieć, że tak naprawdę jestem
kimś innym.
Jedno
jest pewne. Człowiek ma trzy osobowości : prawdziwą, fałszywą i
tzw. 50/50.
Tylko
komu jaką pokazuję?
Siatkówka
to moje życie, pasja, póki co, jedyna miłość. W dodatku sposób
na wyżycie się. I jak to zwykł mówić Cupko : „Gdy ci
smutno, gdy cy źle, idź se zagraj, wyżyj się”. Uśmiechnąłem
się. Co jak co, ale przyjaciela mam genialnego.
~Ada~
Miałam
zamiar się położyć spać. Jak takie małe dziecko. Spać po
południu. Kto to widział?
Leżąc
na łóżku w mojej słodkiej piżamce w krówki rozmyślałam nad
powstaniem wszechświata, co zwykłam czynić od czasów podstawówki,
gdy zamiast piąć się po bluszczu, spadałam w dół. Zaczęłam
sobie wspominać. Jakie życie było piękne, kiedy w piątej klasie
jechaliśmy na Zieloną Szkołę. Pamiętam. Siedziałam wtedy na
samym końcu autokaru i przez bite dziesięć godzin wraz z
przyjaciółmi śpiewałam piosenki. Jakie życie było piękne,
kiedy moim największym zmartwieniem było to czy ktoś skomentował
mój post na facebooku. Jakie życie było piękne, kiedy zamiast kuć
do zaliczeń, siedziałam i kleiłam graniastosłupy na matematykę.
Jak ja
bym chciała cofnąć czas. Nie dlatego, dlaczego większość by
chciała, nie żałuję niczego, co zrobiłam w życiu, tylko po to,
by poczuć jeszcze choć przez chwilę zapach babcinych ciasteczek
pieczonych co roku na święta, pobawić się w piaskownicy, uczyć
się literek w przedszkolu i grać w „Simon Says” na angielskim w
podstawówce. To przykre, że zostały mi tylko wspomnienia. Chociaż
jakby popatrzeć na moje dzieciństwo z innej perspektywy, nie było
ono w stu procentach beztroskie. Podczas gdy inne dzieci bawiły się
z rówieśnikami, ja pływałam. Kiedy moi znajomi się spotykali w
kinie, ja nie mogłam iść, bo albo miałam trening, albo byłam
padnięta po treningu. Całe życie poświęciłam pływaniu, ale
przeforsowałam i masz babo placek. Nawet w najgorszych koszmarach
nie śniło mi się, że będę miała taką kontuzję, i że mój
narzeczony będzie miał żonę. Phi, nie myślałam, że to w ogóle
jest możliwe. No bo jak się kocha jakąś osobę, to się kocha
tylko ją bezgranicznie i na zawsze. Widać Daniel mnie nie kochał.
A ja tu kurde, za nim tęsknię.
Wybiła
siedemnasta.
Nagle do
drzwi zadzwonił dzwonek. „Prędzej z nim się pobiorę niż z tym
nieszczęsnym Danielem” pomyślałam.
Otworzyłam
drzwi i moim oczom ukazał się dwumetrowy facet, którego znałam. W
tej chwili właśnie zaczęłam przeklinać siebie samą, że
wybrałam sobie do spania różowo – różową piżamkę w krówki.
Ale cóż. Przynajmniej była cieplutka. Tylko od kiedy jest zimno w
środku lata?
-Cześć.
Przepraszam za najście – usłyszałam donośny, męski głos. -
Nie przeszkadzam?
-Nie.
Właśnie leżałam i wspominałam. Wchodź – zaprosiłam go ruchem
ręki.
-Dzięki
– wyszeptał, bo przypomniało mu się, co mówiłam o dziękowaniu
mi za cokolwiek.
-No
więc, co cię sprowadza w moje skromne progi? - spytałam. - Pyszna
herbata malinowa czy może chęć wyżalenia się?
-Obie
rzeczy – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Kurde, jakie on ma
białe zęby. Musze go chyba zapytać jakiej pasty używa.
-Dobra,
to ja zaparzę herbatę, a ty usadź się na kanapie i na mnie
czekaj.
-Nie
chcesz pomocy?
-Nie,
dzięki. Poradzę sobie.
Weszłam
do kuchni i nalałam do czajnika wodę. Kiedy ona się zagotowywała,
ja przyrządzałam kanapki. Co jak co, ale taki wielki gościu na 100
procent jest głodny jak wilk. Po kilku minutach spędzonych w tym
małym pomieszczonku wyszłam i zaniosłam dzbanek z herbatą oraz
talerz pełen kanapek do salonu, gdzie umiejscowił się Aleks.
Widziałam
jak mierzył wzrokiem kanapki. Zaśmiałam się.
-Weź
sobie, przecież dla ciebie je zrobiłam – na mojej twarzy pojawił
się uśmiech. Kto by pomyślał, że Aleks jest tak głodny. No tak.
Ja pomyślałam.
-Smacznego
– rzuciłam jeszcze po czym włączyłam Romance Tv i zaczęłam
pić herbatę.
-Naprawdę
chcesz to oglądać? - spytał Aleks po przegryzieniu kanapki.
-A co
nie lubisz niemieckich filmów miłosnych? - spytałam. Kogo ja
oszukuję. Tylko jedna osoba je lubi. I jestem nią ja. Podałam
Aleksowi pilota. - Wybierz co chcesz.
Alek
przeglądał moje programy podczas gdy ja starałam się upić
herbatę, bo nalałam jej sobie po „poznańsku” i teraz mi się
wylewała.
Ku
mojemu zdziwieniu Aleks wyłączył telewizor i utkwił wzrok w
ścianę.
-Aleks,
chcesz pogadać? - spytałam.
-Może
trochę – powiedział.
-No to
zacznij nawijać.
-No bo
ja tego po prostu nie rozumiem – nie patrzył na mnie tylko dalej
na ścianę.
-Czego?
Tego, że Amelia cię zostawiła?
-Tak.
-Daj
sobie z nią spokój, nie zasługuje na ciebie. Nie umiała cie
docenić i teraz ty masz cierpieć? Proszę cię. Zajmij się teraz
treningami, niedługo będzie Plus Liga, z tego co się orientuję.
Nie daj jej się wybić z rytmu.
-Tak
myślisz?
-Aleks,
już ci raz powiedziałam, że jak się coś mówi to jest się tego
pewnym, prawda? Ja nie kłamię.
-Dzięki.
-Spoko.
Coś jeszcze cię dręczy?
-Nic.
-Na
pewno?
-Tak.
-To
wcinaj kanapki – uśmiechnęłam się, - Jedzenie zawsze pomaga.
-Dzięki
– odwzajemnił mój uśmiech.
-Chciałabyś
iść na trening? - zapytał chwilę potem.
-Jaki
trening? Przecież mówiłam ci, że jestem kontuzjowana i nie mogę
pływać.
-Siatkarski
trening! - zaśmiał się.
-A,
przepraszam. Zawsze, jak ktoś mówi „trening” to jedyne o czym
myślę, to pływanie.
-Spokojnie.
To chciałabyś?
-Jasne.
Ale po co?
-No nie
wiem, chcę zobaczyć jak grasz i w ogóle.
-Ja?
Grać? W siatkówkę? - zaśmiałam się szczerze. Ostatni raz grałam
w siatkówkę w podstawówce. Kiedy to było!
-No tak,
jest jakiś problem?
-Nie
umiem grać w siatkówkę.
-To cię
nauczę! - zaoferował się Aleks.
-Serio?
Zrobiłbyś to dla mnie?
-Bez
problemu.
-Dziękuję.
-Trening
jest na 15, więc może się spotkamy o 11 na boisku koło parku?
-Jasne.
-A potem
pójdziesz ze mną na trening.
-Ja?
-No ty.
-A mogę
wziąć moje przyjaciółki? Z nimi przynajmniej pogracie, a nie to,
co ze mną.
-Jasne,
weź je.
-Super.
Chodź, powiesz im to. Mi nie uwierzą – uśmiechnęłam się.
Wstaliśmy
i poszliśmy do mieszkania obok. Marta od razu otworzyła.
-Cześć
– powiedziała.
-O hej –
przywitała się Basia.
-Cześć.
Aleks chciał wam coś powiedzieć.
-Chciałybyście
iść na trening Skry jutro? - zapytał.
-My? -
dziewczyny popatrzyły na siebie zdziwione, ale uśmiechnięte. -
Oczywiście.
-To
świetnie, trening jest na 15 – powiedział Aleks. - Do jutra.
Pożegnaliśmy
się po czym siatkarz wyszedł, a ja zostałam w mieszkaniu Marty.
-Ada.
-Tak,
słucham.
-To
niewiarygodne – powiedziała Basia.
-Wiem –
odpowiedziałam. - Zawsze chciałyście iść na trening Skry.
-Nie o
to chodzi.
-A o co?
- zdziwiłam się. Basia podała mi lusterko. Przejrzałam się w
nim, nic specjalnego, zawsze byłam brzydka. W moim mniemaniu,
oczywiście. - Co jest?
-Czy ta
dziewczyna w lusterku może nadużywać kolano? - spytała.
-O kurde
– załamałam ręce. - No nic. Po prostu gdy zacznie mnie boleć,
to zejdę.
Dziewczyny
zaczęły się śmiać. Chyba za dobrze mnie znały. Choćby nie wiem
jak mnie bolało i tak nie zejdę.
Ale to
nie tyczy się tylko gry. Życia również. Gdyby nie wiadomo jak
mnie życie skarciło, ja nigdy nie zejdę z tej sceny i nie
przestanę grać pierwszych skrzypiec. Za bardzo cenię sobie życie,
żeby się poddawać.
W każdej
bajce są doliny i szczyty. Ale pamiętaj, zawsze gdy zejdziesz w
dół, prędzej czy później wejdziesz na szczyt.
Z lekkim opóźnieniem czasowym, ale jest.
Póki co, postaram się wrzucać coś co dwa, trzy
dni. Jednakże w marcu będę miała dużo testów kwalifikacyjnych
i ogólnie dużo nauki, więc może będę wrzucać nowy rozdział raz na cztery dni..
Jeszcze zobaczę.
Nowy rozdział chyba już we wtorek lub w środę.
pozdrowienia,
Just me
P.S. - Od razu, na forum, chciałabym złożyć serdeczne przepsrosiny
dla moich przyjaciółek (za piątek).
P.S. - Od razu, na forum, chciałabym złożyć serdeczne przepsrosiny
dla moich przyjaciółek (za piątek).
"Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś tak bardzo, że oddałbyś za niego rękę?
Nie, nie w przenośni, dosłownie - czy oddałbyś za niego rękę?"
(Eminem - When I'm Gone)
Tak, są takie dwie osoby - WY !!
Nie, nie w przenośni, dosłownie - czy oddałbyś za niego rękę?"
(Eminem - When I'm Gone)
Tak, są takie dwie osoby - WY !!
zostałaś nominowana do Libster Award, więcej informacji pojawi się na moim blogu. Jeżeli nie 'bawisz' się w takie coś, po prostu zignoruj wiadomość :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńGdy ci smutno, gdy ci źle, przyjdź do Ady, wyżal się ;). Tak mi do głowy przyszło, jak sobie z Aleksem konwersowała.
OdpowiedzUsuńJej, osobiście umiem grać w siatkówkę, ale gdyby, dostała propozycję nauki do mistrza, to chyba okazałoby się, że mam dwie lewe ręce i nie wiem czym jest zagrywka ;). Jestem ciekawa, jak to będzie na tym treningu.
Swoją drogą Cupko mógłby użyczyć Aleksowi więcej niż metr kwadratowy, bo chłopak w jednym to się nawet nie zwinie wystarczająco w kulkę, żeby się spać położyć ;)
Graniastosłupy i wieczorne imprezy z matematyką-bezcenne
OdpowiedzUsuńKażdy kocha graniastosłupy ;*
Usuń